¡Hola!
Trzeci dzień pobytu w Hiszpanii upłynął pod znakiem intensywnego zwiedzania najpiękniejszego (wg Hemingwaya) miasta, czyli Granady. W blasku porannego słońca.
Odwiedziliśmy muzułmańską dzielnicę Albaicin, Katedrę i Kaplicę Królewską, dawny Rynek Jedwabiu. Można było skosztować lokalnych słodkości - pionono i churros.
Punktem kulminacyjnym była 3–godzinna wizyta w Alhambrze, warownym zespole pałacowym z XIV wieku.
Zostaliśmy podzieleni na dwie grupy i pod okiem profesjonalnych przewodniczek obejrzeliśmy najpierw ogrody, potem królewskie rezydencje, urzekające dziedzińce, bramy, wieże, by finalnie zachwycić się ze wzgórza niepowtarzalnym widokiem na miasto. Niesamowite wrażenia pomimo wyczerpania i zrobienia prawie 20 tys. kroków.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w klimatycznej miejscowości Nerja, w której akurat celebrowano święto miasta. Muzyka, tańce, flamenco wspólna zabawa mieszkańców miasteczka, konsumujących wspólnie lokalne przysmaki oraz niezwykłe widoki z Balkonu Europy zachęcały do pozostania na dłużej, jednakże doba ma tylko 24 godziny, a my po całym dniu byliśmy wyjątkowo zmęczeni i głodni.